Kiedyś po prostu nadchodzi ten czas. Decydujemy się na dziecko. Pojawia się cała masa planów. Przysłowiowe wicie gniazda osiąga poziom zenitu. Czytamy poradniki, buszujemy po internecie w poszukiwaniu odpowiedzi na nawet najbardziej błahe pytania. Chcemy być przygotowani na wszystko! Po narodzinach wszystko bowiem powinno toczyć się już jak z górki prawda? Narodziny, raczkowanie, rozszerzanie diety, pierwsze kroki, pierwsze słowa i tak dalej i tak dalej…
Nadchodzi jednak taka wariatka – rzeczywistość – i często cały plan idzie na łeb i szyję. Dziecko dostarcza nam miliona niespodzianek nim ukończy zaledwie pierwszy rok życia. A to gorączka, a to biegunka, a to skakanie z radości z powodu samodzielnego przewrotu na brzuszek, pierwszy atak histerii, pierwsze ukłucie dumy na komplementy bliskich dotyczące Twojego dziecka. Zawsze możemy spodziewać się zarówno tych radosnych chwil jak i momentów rozpaczy. Nie ma co ukrywać prawda? Maluchy potrafią nam tak rozbroić system, że nawet mąż w tej kwestii wymięka! Tak gigantyczna zmiana musi pozostawić za sobą jakiś ślad. Każda z nas – matek – miała przecież to PIERWSZE dzieciątko. Każda zatem uczyła się wszystkiego krok po kroku. Jedno jest jednak pewne. Oprócz wielu niespodzianek, wraz z macierzyństwem dostajesz pewien PAKIET.
GIGANTYCZNY OGROM EMOCJI
Minęły nie całe dwa lata odkąd urodziła się Ola, a ja już widzę ile dziecko dostarcza nam emocji. A raczej jaką ich lawinę! Ile z nich wcześniej zdawało się być nie do przeżycia, a okazały się tak na prawdę mało znaczące. Ile razy myślałam, że większe szczęście nie mogło mnie spotkać, aż tu nagle pojawia się ONA.
Właściwie mam wrażenie, że emocji UCZYMY SIĘ KOMPLETNIE OD NOWA. Odkrywamy je w zupełnie innym świetle. Poznajemy je tak jakby od podszewki.
Cała masa różnych przeżyć jest jeszcze zarówno przed Tobą jak i przede mną. Macierzyństwo to w końcu dłuuuuga, nigdy nie kończąca się droga, którą idziemy wciąż stawiając nowe kroki. Przy dziecku wszystko przeżywamy ze zdwojoną siłą. Chodzi w końcu o naszą małą, bezbronną kruszynkę!
Weźmy na przykład taki STRACH. Przecież nigdy w życiu wcześniej tak się nie bałaś, jak podczas pierwszej gorączki dziecka. Pamiętasz to jeszcze? Twoje na co dzień radosne maleństwo lecące Ci przez ręce? Pamiętasz jak wtedy panikowałaś? Nigdy w życiu nie wyobrażałaś sobie, że tak się wystraszysz, gdy u zanoszącego się od płaczu dziecka bezdech będzie trwał tak długo! Nigdy też nie czułaś się za kogoś tak odpowiedzialna. Pamiętasz ten moment, gdy na placu zabaw na trzy sekundy odwróciłaś się w drugą stronę, a Twój maluch biegł już w stronę ulicy!? Wcześniej nie miałaś fioła na punkcie bezpieczeństwa podczas jazdy samochodem. Nigdy nie stresowałaś się aż tak, jak teraz, kiedy wieziesz ze sobą swoje dziecko (choć to odczucie z czasem się uspokaja). Każdego dnia boimy się o bezpieczeństwo naszych dzieciaków, o ich zdrowie i dobrobyt. A kojarzysz ten “zawał serca” kiedy usłyszałaś najpierw trzask, a potem płacz dzieciaka? Ja biegłam już kilka razy z sercem w gardle! Mózgiem na czole! Przy czym okazywało się, że mała po prostu albo potknęła się o pudło z klockami, albo ukochana lalka “dziwnym trafem” wylądowała metr za balkonem…
A RADOŚĆ? Jeśli ktoś kiedyś powiedział by Ci, że dosłownie roztopisz się na widok czyjegoś uśmiechu lub na dźwięk słowa “mamusiu”, pewnie puknęłabyś się w czoło co? Nie spodziewałaś się, że prosty gest może rozbroić Cię w ciągu setnych sekundy. Ile razy patrzyłam na siostrę, na koleżanki i kręciłam głową widząc ich miłosne wywody. Teraz sama nie przeżyję dnia bez słowa “KOCHAM CIĘ!”. Nigdy nie uwierzyłabyś, że ktoś może stać się całym Twoim życiem. Patrząc na małego człowieczka nie dowierzamy, że TO CUDO to nasze dziecko! Nie wiedziałaś pewnie też, że ktoś może tak doszczętnie, dogłębnie wbić się w Twoje myśli, bez reszty pochłaniając Cię całym sobą. Nigdy też nie uwierzyłabyś, że po prostu patrząc na kogoś po policzku spłynie Ci łza szczęścia… No i masz Ci los.. Aż się rozkleiłam.. Cienki Bolek ze mnie niestety!
To może teraz ZŁOŚĆ? Nigdy nie pomyślałabyś, że złość choć intensywna, może trwać tak krótko. Wcześniej nie analizowałaś swoich nerwów pod każdym kątem. Czy aby na pewno były stosowne, dobrze wyważone i uargumentowane. Kiedyś po prostu wkurzyłaś się na całego, wydarłaś, a potem wszystko przechodziło i żyło się dalej. Bez zbędnych ceregieli. A teraz? “Boże, ale jestem okropna..”; “Cholera mogłam się najpierw uspokoić, wyluzować a dopiero potem dyskutować“, albo “a może byłam za ostra, a co jak będzie miała potem złe wspomnienia, albo się obrazi! albo już mi nie zaufa?”… No proszzz….. chcąc nie chcąc dzieci nas zmiękczają. A już o tatusiach i córuniach tatunia nie wspomnę…
Dodatkowo nasza SAMOOCENA zdaje się nam płatać figle. Z jednej strony nigdy nie czułaś się aż tak dojrzała, odpowiedzialna i doświadczona – w końcu jesteś już matką! Masz wrażenie, że samo to, że urodziłaś (i że to w ogóle przeżyłaś!) stawia Cię na piedestale! Po prostu I’m the BOSS i klękajcie narody! A za parę chwil walisz głową w ścianę i myślisz “Czy ja muszę być taka beznadziejna?”. Momentami masz wrażenie, że jesteś najgorszą matką ever, że masz dość, że sobie nie radzisz. Najlepiej to krzyknęłabyś, że masz to wszystko daleko! I poszła w piz… 😉 Czujesz to?? Za chwilę i tak te maleńkie rączki obejmą Twoją szyję, piękne oczka skierują się na Twoją twarz i poczujesz, że dla kogoś jesteś CAŁYM ŚWIATEM. Cały ból istnienia znika, a Ty czujesz się po prostu… SZCZĘŚLIWA… że aż przechodzą ciary!!
__________________________________________________________________
Choooodź… zostań ze mną na dłużej 😉
FOLLOW ME —> INSTAGRAM
LIKE MY FANPAGE —> FACEBOOK
❤❤❤