Pięć BARDZO WAŻNYCH RZECZY W CIĄŻY, o których notorycznie zapominam.
Bez zbędnych ceregieli i wprowadzenia podrzucam wam pięć NAWYKÓW BARDZO WAŻNYCH W CIĄŻY, o których osobiście notorycznie zapominam. Łapcie!:
I. PICIE WODY
Nie od dzisiaj wiadomo, że wodę trzeba pić. W ciąży jest to tym bardziej istotne, że wpływa choćby na ilość wód płodowych. Ponadto o tym jak nabawiłam się kolki nerkowej pisałam wam z resztą TUTAJ. Aplikacje Hydro Coach skasowałam, bo zajmowała mi miejsce którego potrzebowałam w telefonie. Czas zmienić telefon! Apka była bardzo fajna bo przypominała mi o piciu wody. I to w ilości dostosowanej do mojego trybu życia. No cóż, ja chyba zawsze będę miała z tym problemy. Przy każdym badaniu moczu sprawdzane jest jego pH. Jeśli zbliża się ono ku zasadowemu, to znak, że warto zwiększyć ilość spożywanych płynów. Ponadto taka lemoniadka woda/cytryna/miód przyczyni się do zmniejszenia ryzyka infekcji bakteryjnej. Same plusy prawda?
II. PODNOSZENIE RĄK DO GÓRY
Jeszcze mało która z nas w ogóle o tym wie. Pozwolę sobie zatem przytoczyć cytat bardziej wiarygodny niż moje wywody:
“Lekarze potwierdzają zgodnie, że podnoszenie rąk może spowodować naciągnięcie więzadeł, na których zawieszona jest macica, a to może stanowić zagrożenie ciąży. Zbyt długie trzymanie rąk w górze może powodować zaburzenia krążenia, co może być przyczyną utraty równowagi, a nawet omdleń. Dodatkowo gdy stoi się na krześle czy drabince, wystarczy chwila nieuwagi i może dojść do groźnego w skutkach upadku.”
Prawdopodobieństwo jest właściwie nie wysokie, ale JEST. Czasami wystarczy zapomnieć się tylko raz i nieszczęście gotowe. Chyba wszystkie wiemy czym grozi przedwczesne odklejanie się łożyska.
Przyznam szczerze, że taki ze mnie uparciuch, że sama po mężu firankę poprawić musiałam. Na szczęście schodki kuchenne mają wysokie stopnie i wysoko rąk podnosić nie musiałam. Ale zostaje jeszcze ryzyko omdlenia. Mimo wszystko mogłam chociaż raz odpuścić, pomęczyć się nieco dłużej tłumacząc jak ma to zrobić ale NIE! Baba to baba.. Shame on me..
Tak więc staramy się aby wszelkie mycie okien, wieszanie firanek grzecznie przekazać w ręce hojnych pomocników. Mama po porodzie nie może przecież denerwować się brudnym oknem czy firanką prawda?
III. SCHYLANIE NA BRZUCH
To bardzo częsty, a niekorzystny nawyk przyszłych mam. Bo z kucaniem za dużo roboty, bo potem wstać ciężko, bo tak szybciej i łatwiej. Prawda jest jednak taka, że powinnyśmy schylać się jedynie w taki sposób, aby nie spowodować ucisku na brzuch i nie obciążać pleców. Przy każdym dźwiganiu czegoś z podłogi, lub po po prostu zniżaniu się, o wiele lepiej jest przykucnąć niż robić to stojąc. Ważne jest również aby w pozycji stojącej – mocno obciążającej kręgosłup – przebywać jak najkrócej. Tak więc prasujemy na siedząco, ziemniory obieramy na siedząco, a mycie naczyń albo przekazujemy w czyjeś ręce, albo do odciążenia również używamy taboretu (nawet klęknięcie jedną nogą na stołku odciąży kręgosłup). Przy odkurzaniu najlepiej używać jak najdłuższej rury i wszelkie ingerencje w niższe partie wykonywać w pozycji na kuckach. Jeśli przyszła mama bierze się za mycie podłóg, nie powinna robić tego na kolanach. Wbrew przekonaniom naszych babć korzystniej jest sięgnąć po długiego mopa i hardo atakować posadzkę.
IV. DŹWIGANIE
Nie wolno! Wiem o tym.. Słyszałam nie raz, jakie fatalne skutki niesie za sobą chwila zapomnienia. Jeśli wasz organizm nie jest przyzwyczajony do podnoszenia ciężarów, ryzyko poronienia jest wysokie. Oczywiście są babeczki, które ze sztangą mają się na dzień dobry. Widziałyście te filmiki jak ciężarne ćwiczą na siłce zupełnie jakby wielkiego brzucha w ogóle nie było? Uśmiechnięte i zrelaksowane. Może jestem jeszcze zacofana, ale serce mi do gardła podchodzi jak na takie rzeczy patrzę. Ze strachu! Za każdym razem szybko scrolluje dalej. Inaczej zawał serca murowany. Żeby potem nikt mi nie zarzucił – w ramach sprostowania – aktywność fizyczna w ramach rozsądku i dopasowana do stylu życia sprzed ciąży jest silnie wskazana i podpisuję się pod tym rękami i nogami. Wcześniej sama nawet byłam od siłowni uzależniona. Ho hoo…. piękne czasy. W pierwszej ciąży ćwiczyłam każdego dnia. W drugiej zaś Ola sama raz po raz przeprowadza na mnie niezły trening. Skalpel Chodakowskiej to ja mam już w małym paluszku.
Wracając do tematu w tym wypadku mówię jednak o przypadkowym dźwiganiu “na Jana”, w stylu – a tam, tylko przerzucę to czy to bo zanim mąż przyjdzie… STOP, takich rzeczy nie robimy! Jeśli ciężar jest zbyt duży to kochana ODPUŚĆ. Tylko gdzie jest ten próg? Jak go wyczuć, żeby nie narobić nikomu krzywdy? Nie rzucimy przecież wszystkiego w cholerę “bo ja jestem w CIOOONŻY”.
Podczas drugiej ciąży przypadkowe dźwiganie zdarza mi się zdecydowanie częściej. Oczywiście cały czas mam jednak na względzie aby nie przesadzić. Mimo to posiadanie prawie dwuletniego malucha nie skłania raczej do trybu “oszczędzania się”. Jakby nie patrzeć, moje małe chucherko -Ola- ma już prawie 12 kg. Staram się nie wykraczać poza ten próg wagowy przy okazji podnoszenia jakichś przedmiotów. Wręcz przeciwnie, przeważnie są dużo lżejsze. Do noszenia Oli jestem przyzwyczajona. Ja, a właściwie mój organizm. No bo weź tu i nie podnoś dziecka! Choćby na chwilę, ale się nie da. Ostatni miesiąc jestem jednak “na odwyku” i wszelkie podnoszenie, dźwiganie (nawet dziecka) odpadają. Zbyt często bolał mnie brzuch, a to wróży nie za dobrze, więc usilnie staram się PAMIĘTAĆ.
V. ŻURAWINA
Nawyk jedzenia żurawiny – garść każdego dnia – trwał u mnie bardzo długo. Po jakimś czasie jednak po prostu mi się to znudziło. Postanowiłam dać żołądkowi trochę odpocząć. Gdy zaszłam w drugą ciążę, postanowiłam do tego dobrego nawyku wrócić. W ‘stanie błogosławionym’ żurawina zmniejsza ryzyko zapalenia układu moczowego. O właściwościach żurawiny możesz poczytać u mnie jeszcze TUTAJ. Notorycznie jednak o tym rytuale zapominam. Taka ze mnie totalna gapa. Mimo to staram się nadrabiać zaległości. I gorąco was zachęcam do tego abyście w ciąży o tych małych pysznych ziarenkach jednak pamiętały. Chuchamy i dmuchamy na zimne!
A tak z innej beczki – robicie sobie zdjęcia w ciąży miesiąc po miesiącu? Myślę, że to świetna zabawa i niesamowita pamiątka zarówno dla nas jak i naszych dzieci. Ja zawsze chciałam zobaczyć zdjęcia mojej mamy jak wyglądała ze mną w ciąży..
__________________________________________________________________
Choooodź… zostań ze mną na dłużej 😉
FOLLOW ME —> INSTAGRAM
LIKE MY FANPAGE —> FACEBOOK