DO JASNEJ CHOLERY! DZIECKO USPOKÓJ SIĘ! MAM JUŻ TEGO DOŚĆ! – Znasz to uczucie? CZ.2
Wierzę, że wciąż starasz się blokować swoją złość. Jeśli przeczytałaś już pierwszy mój post na ten temat, wiesz już, że musisz popracować nad swoimi emocjami i poćwiczyć nad komunikacją z dzieckiem. Wiesz również, że możesz sobie pomóc choćby kupując książkę o której Ci pisałam. Jeśli to wszystko już przyswoiłaś to jesteś na świetnej drodze. Jeśli nie, to jeszcze nic straconego. Kliknij TUTAJ, nadrób zaległości, a w razie napadu złości oddychaj, rób time-out (odwróć się lub wyjdź z pokoju na moment), uspokajaj siebie w myślach i później koniecznie przeczytaj to co piszę w kolejnych punktach:
4. JEŚLI CHCESZ ŻEBY DZIECKO CIEBIE SŁUCHAŁO TO WYSŁUCHAJ SWOJE DZIECKO
Nie ma chyba nic bardziej frustrującego niż to że ktoś czegoś od Ciebie oczekuje, a nie potrafi nawet Cię wysłuchać. Nie interesuje go Twoje zdanie tylko stoi i wrzeszczy na Ciebie coraz bardziej podwyższając (delikatnie ujmując) Twój poziom stresu. Okropne prawda? Jak jakiś opier*** od szefa. Tak właśnie czuje się Twoje dziecko kiedy mówisz ”Nie chcę tego więcej słuchać! Masz być grzeczny/a i koniec!”. Słabo.
Nie traktuj dziecka jako Twojego podwładnego. Staraj się rozmawiać z nim jak z równym sobie. Oczywiście zachowując stosunek matka-dziecko. To naprawdę może wyglądać zdrowo i możecie stworzyć świetną relację. Nie trzeba być jedynie apodyktycznym, żeby zapewnić sobie posłuszeństwo dziecka. Czasami warto go po prostu wysłuchać. Może akurat Twój syn nie chce podzielić się zabawką ze swoim rodzeństwem, bo akurat wziął ją pierwszy. To tak jakby ktoś kazał Ci oddać w tym momencie Twojej siostrze telefon, który właśnie wzięłaś do ręki. Sprawiedliwość i konsekwencja.
W pewnym momencie zrozumiałam że muszę znaleźć jakiś sposób na komunikację z moimi dziećmi jeśli chce je jakoś okiełznać. Momentami miałam wrażenie, że może Ola mnie nie lubi. Że może dlatego mi tak dokucza, nie słucha mnie i prowokuje. Czujecie to? Doszło do tego że rodzic obawia się o złą opinie u dziecka. A ja mimo to chciałam aby nasza relacja była cudowna, najlepsza! I chyba to dążenie do perfekcji mnie zgubiło. Chciałam, żeby moje dzieci siedziały ze mną grzecznie kiedy chcę im poczytać bajki, bawiły się ze mną w danym momencie zamiast oglądać kreskówki i jadły wszystkie te zdrowe rzeczy które im szykuje (jeśli już tak się postaram). Nie słuchałam moich dzieci. Nie widziałam ich strony. Nie zawsze uwzględniałam to że akurat w tym momencie mają zupełnie inną potrzebę a ja właściwie zamiast nimi KIEROWAĆ powinnam im TOWARZYSZYĆ w zabawie.
Dzieci w cudowny sposób pokazują nam swój świat. Trzeba tylko chcieć do niego wejść. Jeśli nie wiecie “JAK towarzyszyć” przepięknie pokazuje to norweski dokument „Dzieciństwo” – Millennium docs Against Gravity. Gorąco polecam aby to obejrzeć. Nawet urywki na YT. Polecam również odwiedzić Wielki Zachwyt – blog o kontakcie z naturą prowadzony przez Basię, która w cudowny sposób pokazuje jak powinna wyglądać relacja rodzica z dzieckiem.
I pamiętaj – “to nie ilość czasu, a podejście do dziecka oraz jakość chwil spędzanych razem jest fundamentem jego całościowego rozwoju i spełnionego życia”.
5. NIE PRZESADZAJ – NIE MUSISZ WŁAZIĆ DZIECKU WIADOMO GDZIE, BO WYCHOWASZ MAŁEGO GNOJKA
Nie chcesz przecież wychować sobie tzw. “małego gnojka”. Nie masz się przed dzieckiem pucować tylko masz je kochać, uczyć i wyznaczać granice, a właściwie zasady których tak bardzo potrzebuje. Potrzebuje ich aby czuć się bezpiecznie i wiedzieć jasno co jest ok, a co jest kompletnie niedozwolone. Wiesz.. Ja jestem z rocznika (tak jak wiele osób z mojego otoczenia, możliwe że Ty też) w którym “wychowywało nas podwórko”. Oczywiście ciężko było nas zagonić do domu, a rodzice spędzali z nami tyle czasu ile sami o to zabiegaliśmy. Czyli w sumie dosyć niewiele. Właściwie nie pamiętam, żebym kiedykolwiek grała z rodzicami w jakąś grę, czy zabawę. Nie mówiąc już o codziennych wieczornych szaleństwach jak to mamy teraz w zwyczaju. Czytanie bajek kojarzy mi się chyba jedynie z dziadkami, a bicie w tyłek za przewinienia było tak normalne jak czekoladki za grzeczne zachowanie. Każdy dostawał pasem kiedy przekraczał granice.
Czy klapsy są dobre? A czy czuliście że wasza relacja z rodzicami po nich się poprawia? No rejczel że nie. Wręcz przeciwnie. Nie wnoszą nic dobrego.
Bardzo dobrze, że samoświadomość rodziców i chęć edukacji w tym temacie ma się ku lepszemu. Nasi rodzice mieli obowiązki, pracę itp., więc trzeba było znaleźć sobie jakieś zajęcie. Nikt nie sprawdzał czy podkładając pieniążki na tory jesteśmy w pełni bezpieczni i nikogo nie dziwiło przechodzenie przez obwodnicę do lasu żeby pobawić się patykami. Z jednej strony inne czasy, a z drugiej strony nikt nie srał żarem jak teraz. Ale zapytaj mnie czy puściłabym dziecko samopas na zewnątrz. Nie ma takiej opcji. Nie wypuszczę ich chyba do puki nie skończą 18 lat. A tak na poważnie to nie wiem co ja zrobię kiedy tak podrosną. Niestety to jakim strachem faszeruje nas dzisiejsza telewizja na pewno będzie rzutować na wychowaniu naszych dzieci.
Nie mówię, że wychowanie sprzed lat było dobre. To nie prawda. Było inne. Nie analizowano dziecięcych emocji o których już tyle wiemy. Nie było takich danych, nie było tylu badań. Nie jestem nawet pewna czy możemy obwiniać kogoś za to, że postępował tak jak w danym czasie było to uznawane za słuszne. Nie wyobrażam sobie wyrządzić mojemu dziecku jakiejkolwiek krzywdy! Nie ma takiej możliwości. Ale wiem jak to jest w myślach wyobrażać sobie jak doprowadzam ich do pionu :D. A mimo to wciąż staram się powtarzać sobie:
6. WRZUĆ NA LUZ! JESTEŚ CZŁOWIEKIEM!
Luz Mariiiija na 95% po pierwszych próbach nie raz się jeszcze popłaczesz, zdenerwujesz czy trzepniesz drzwiami. Przejście od teorii do praktyki to bardzo trudna i pracochłonna sprawa. Trzeba w tym wszystkim wrzucić na luz. Dać sobie czas. Bo to zadanie długoterminowe. Dzieci są zazwyczaj naładowane jak szalone, a my przy nich mamy wrażenie jakbyśmy męczyli się sto razy szybciej (ile razy zastanawiałaś się skąd oni mają tyle energii?). Od naszego nastawienia zależy bardzo, bardzo DUŻO. Ale tak szczerze od pierwszego dnia mojego postanowienia wiedziałam, że to ma sens. Wystarczy się:
- zawziąć,
- za każdym razem w ciężkiej sytuacji myśleć o tym ‘zawzięciu’,
- i pozwolić sobie poczuć satysfakcję kiedy nasze działanie zaczyna skutkować.
To jest tak mobilizujące, że ma się ochotę na więcej. I pewnie jeszcze nie raz polegnę, i jeszcze nie raz wyjdę z siebie i stanę obok.. Ale wiem też, że na takie słabości również muszę sobie pozwolić. Nie od razu Rzym zbudowano.
7. WYSTARCZY CHCIEĆ I SIĘ TEGO TRZYMAĆ, PAMIĘTAĆ O TYM ZA KAŻDYM RAZEM KIEDY WPADASZ W ZŁOŚĆ
Współcześni rodzice starają się coraz bardziej świadomie wspierać swoje dzieci w zdrowym i harmonijnym rozwoju. Dorosły również potrzebuje “umiejętności wyraźnego komunikowania swoich granic, potrzeb i uczuć oraz dania sobie zgody na to, że nie musi on być idealnym rodzicem (bo taki nie istnieje), że ma prawo do popełniania błędów, złości, frustracji, zmęczenia i “niebycia” na sto procent.“
Nie łudź się, że nie będziesz się denerwować. To niewykonalne. Zawsze znajdzie się moment kiedy będziesz zmęczona lub głodna i po prostu braknie Ci cierpliwości. Od przyczyny do wybuchu nerwów dzielą Cię sekundy. Właśnie dlatego staraj się opróżniać zbiornik paliwa (stresu) codziennie. Znajdź chociaż chwilę dla siebie. Inaczej Twój zbiornik będzie po prostu pełny. Staraj się nie działać pochopnie i nie wkraczać od razu z groźbami czy karami. Odczekaj, obserwuj, a zachowanie się zmieni.
Edukuj się. Dobry rodzic, to mądry rodzic. Dobre wychowanie to mądre wychowanie. Nie bezstresowe. Tylko takie, które bierze pod uwagę emocje dziecka. Widzi je, analizuje i umiejętnie dobiera sposób porozumienia z nim. Takie, które nie zakłada, że dziecko robi coś na złość tylko szuka powodu danej reakcji. I takie, które nie zakłada jedynej metody osiągnięcia celu poprzez przemoc fizyczną czy słowną.
Ja wiem ze to wszystko w praktyce wygląda całkiem inaczej. Inaczej, lub wmawiamy sobie ze tak jest, a tak na prawdę wystarczy spróbować. POSTARAĆ SIĘ. Ja też się tego uczę. Z dnia na dzień. Ale już widzę, że satysfakcja z udanego przedsięwzięcia MUROWANA. Serio. Każdy mały krok przybliża nas do celu.
Najważniejsze, że CHCESZ. Że PRÓBUJESZ. Bo tego przecież uczysz też swoje dziecko prawda? Żeby się nigdy NIE PODDAWAĆ. Nigdy. Dążyć do celu bo jeśli się bardzo czegoś chce to to się UDA… I tego też Tobie z całego serca życzę. Bo im więcej szczęśliwych dzieci… Tym więcej szczęśliwych ludzi na tej planecie. I na odwrót.. Im więcej szczęśliwych dorosłych tym więcej szczęśliwych dzieci, bo nasze szczęście przekłada się na ich szczęście. Powodzenia!!
_______________________________________________________________________________
Heeeeey. Wskakuj jeśli miałabyś ochotę zostać ze mną na dłużej… —>
Zapraszam 😉
1 Comment