BYWAJĄ MOMENTY, ŻE MASZ OCHOTĘ ZLOKALIZOWAĆ NAJBLIŻSZĄ ŚCIANĘ I…
Jedno piszczy, drugie krzyczy, w domu sajgon, Ty niewyspana, mężu wraca z pracy głodny, obiad nie gotowy. A tu Cię jeszcze czeka wieszanie prania i obiecane “pisu pisu” z dzieckiem. W locie podrzucasz młodsze tatusiowi, starsze zajmujesz bajką, a sama lecisz do kuchni wciąż mając na uwadze tą nieszczęsną pralkę. Po godzinie obiad zjedzony, mały uśpiony (albo i nie!), tatuś bawi się z córą, a Ty w końcu… Masz trochę czasu…. Na: sprzątanie po obiedzie, wieszanie prania, włączenie następnego, mycie podłogi, szykowanie kąpieli dzieciom, gotowanie kaszki, usypianie przynajmniej jednego i jeszcze wiele innych rzeczy na które już tak na prawdę brak Ci sił. Nie masz ochoty i natchnienia do działania, bo wiesz – że jutro czeka Cię niemal to samo.
Nic innego tylko wrzeszczeć lub walić łbem o ścianę. Szczególnie kiedy i jedno i drugie płacze w tym samym momencie. I żadne nie zamierza ani przestać ani wysłuchać Twoich próśb! Czasami nawet jedno robi za dwóch!
To są te cięższe momenty. Kiedy mamy ochotę wyjść z siebie… Popłakać się lub rzucać talerzami. I to są momenty… Które są nieodłączną częścią macierzyństwa. Które są potrzebne, żeby docenić te wszystkie dobre chwile. Bo nikt nie mówił, że będzie tylko kolorowo prawda? Tylko, że tak miło byłoby czasami te talerze jednak ROZTRZASKAĆ.. potem powiedzieć ‘przepraszam’, przytulić się do męża i usłyszeć: “Kochanie nic nie szkodzi… kilka talerzy jeszcze zostało”…
____________________________________________________________________________
Choooodź 🙂 Zostań z nami na dłużej…
FOLLOW ME —> INSTAGRAM
LIKE MY FANPAGE —> FACEBOOK