ZWYKŁY NIEZWYKŁY PONIEDZIAŁEK
Niby dzień jak co dzień a tu niespodzianka! Nawet do głowy by mi nie przyszło, że to NIE wizytę u rodziny mąż zaplanował na poniedziałkowe popołudnie. Pytał owszem czy mam jakieś plany na poniedziałek bo ma wolne w pracy. Nawet mu odpowiedziałam, że jak zwykle jedynie codzienny spacer z Olą. Kazał mi więc wyrobić się na 13:00, bo chce odwiedzić parę osób i nie chce się spóźnić. Nie dość, że zdążyłam się elegancko wyrobić, to jeszcze wzięłam relaksującą kąpiel. Nawet nie zauważyłam jak mąż zabrał mleko i podgrzewacz dla małej.
Już prawie minęliśmy granice naszej mieściny, i nawet nagły zwrot akcji nie zbił mnie z pantałyku. Dopiero gdy zawróciliśmy na stacji i podjechaliśmy pod jakiś budynek stwierdziłam, że chyba coś jest nie tak. Popatrzyłam ze zdziwieniem na męża i zapytałam o czym zapomniał? Uśmiechnął się tylko przebiegle i powiedział: “Widzisz te drzwi? Wejdź tam, idź prosto i na przeciwko czeka na Ciebie pewna Pani. Jak skończycie to zadzwoń i po Ciebie przyjadę”… WARIAT. Zrobiłam oczy jak pięć złotych i z przerażeniem stwierdziłam, że ja nie chcę! nigdzie nie idę! O co chodzi?…
Nie miałam jednak za bardzo wyjścia i liczyłam tylko na to, że krzywda mi się nie stanie. Wychodziłam jakieś pięć minut, ale w końcu dotarłam pod te przerażające drzwi. Na szczęście zauważyłam szyld i już mniej więcej wiedziałam co się święci…
“PRZYMUSOWY” RELAX
Agnieszka, na szczęście okazała się bardzo przyjemną kosmetyczką, a nie jakimś czarnym charakterem. Zazwyczaj w salonach kosmetycznych (choć bywam tam rzadko) czuję się skrępowana. Nie wiem czemu, może po prostu ze mnie wstydziocha i tyle. Tym razem było całkiem inaczej. Być może ze względu na to, że okazało się, że jesteśmy w tym samym wieku i mamy wspólnych znajomych co zaowocowało luźną rozmową.
Nie da się ukryć, że mój przebiegły mąż trafił z prezentem idealnie. Faktycznie ostatnio narzekałam na paznokcie, bo nie miałam zbyt wiele czasu, żeby się nimi porządnie zająć. Aga zrobiła mi manicure i neonowe hybrydy. Wybrałam odcień czerwieni i białe serdeczne z efektem syrenki. Następnie czekała na mnie cieplutka parafinka i pedicure. Paznokci u stóp nie maluję, a szczególnie w zimie więc zakończyłyśmy również parafiną. Uwielbiam ciepło i uwielbiam uczucie miękkości po parafinie. Dłonie są delikatne i gładkie. Mogłabym robić sobie taki zabieg codziennie.
Na zakończenie zostałam potraktowana totalnie magicznym seansem masażu twarzy. Czułam, że jeszcze parę chwil i odlecę. Masaż twarzy jest równie cudowny jak masaż stóp… Budzą się we mnie od razu wspomnienia z ciąży. Muszę ponarzekać trochę do męża na ból stóp, a może uda się wrócić do codziennego masażu.
Każda kobitka powinna być tak dopieszczana. Takie rzeczy powinny być zapisane w konstytucji! W nagrodę i nie w nagrodę, dla poprawy humoru, dla ukojenia nerwów, ze względu na pogodę i niepogodę, a nawet – moje ulubione – z okazji DNIA. Ja tymczasem mogę się nacieszyć uroczym i kochanym mężem, który wie jak mi sprawić przyjemność. Kiedy zapytałam go po powrocie do domu za co to wszystko, stwierdził, że za nocne pobudki do Oleńki. SWEET!