Plac zabaw ma to do siebie, że zrzesza falę mamusiek. Poważnie… już chyba tak my MAMY mamy, że swobodnie możemy zacząć rozmowę nawet bez zbędnych ceregieli czyli – bez przedstawiania się, opowiadania o sobie itp. Właściwie uświadomiła mi to moja kumpela, która była mega zaskoczona moja rozmową “z automatu” z jedną mamuśka w restauracji. Była przekonana, że znamy się od dawna, a tak na prawdę zaczęłyśmy rozmawiać bo jej córcia podeszła do mojej. Dac YT. I na dodatek do tej pory jesteśmy “na cześć”.
Niestety na placach zabaw i innych obszarach wspólnej zabawy naszych pociech, zdarzają się również sytuacje niemiłe i niepożądane. Czasami przez przypadek, czasami przez umyślne lub i nieumyślne działania naszych naładowanych energią dzieciaków, a czasami po prostu tak wypadnie i już. I Właśnie jedno takie małe niesympatyczne zdarzenie chciałabym wam opisać. Może będziecie kiedyś świadkami podobnej sytuacji i zdążycie zareagować (nie tak jak ja ;/).
Siedziałam na obrzeżu placu zabaw przyglądając się jak koleżanka podchodzi pod bramkę placu zabaw wołając starszego synka. Młodszy ledwo zaczął chodzić więc jeszcze trzymała go za rączki by mógł podejść wraz z nią. W ciągu sekundy zamiast starszego brata, znalazł się przy nich inny chłopczyk, który najwyraźniej nie życzył sobie żadnych nowych kompanów do zabawy. Zadziornie wystawił więc język do malucha i odszedł zadowolony. Po prostu jak to dzieciaki – miał ochotę na dokuczanki i tyle. Pech jednak chciał, że brak reakcji tylko podburzył chłopca i najwyraźniej zapragnął odwetu. Koleżanka zajęta szukaniem swojego drugiego rozbójnika, zbagatelizowała niewinną zaczepkę chłopca i przeoczyła jego następny atak. Skoro wystawianie języka nie poskutkowało, postanowił obsypać intruza piachem. Przełożył rękę za bramkę i ostentacyjnie zaczął wypuszczać piach prosto na oczka malucha. Zanim zdążyłam zareagować, bidulek miał już całą buźkę w piachu, a kumpela darła się w niebogłosy “Hej! Co Ty robisz! Czyje to dziecko!?”. Ogólnie obyłoby się bez paniki, ale maluch zdziwiony podniósł wzrok na lecący na niego piasek i zaczął płakać. Obie z kumpelą doskonale wiedziałyśmy, że matką rozbójnika jest stojąca obok kobieta. Ta jednak kompletnie nie poczuwała się do swojego dziecka, ani nie zamierzała ingerować w zaistniałą sytuację. O mały włos i zaczęłaby gwizdać patrząc w niebo. Trzeźwo myślący facet – tata jednego z dzieciaków – od razu zapytał co się stało i czy to czasem aby nie jego dziecko dokonało niegodnego czynu. Ba! Nawet zawołał niewinnego starszaka i zapytał czy to On obsypał dziecko piachem. Odpowiedź była oczywiście negatywna. Takie zachowanie rodzica to prawdziwy przykład. Tymczasem nieznana kobieta złapała swoje drugie dziecko i po chwili odeszła kawałek dalej, zawołała “niegrzecznego chłopca” i zniknęła na dobre…
FACEPALM…
- Jak można nie przyznać się do swojego dziecka?
- Jak można nie zwrócić uwagi własnemu dziecku kiedy widzi się, że jego zachowanie jest po prostu ZŁE!
- Dlaczego nie można po prostu przeprosić i dopiero spokojnie odejść aby dać dziecku (albo i na upartego nie dać) wykład?
- Aż w końcu dlaczego nie można przeprosić i wytłumaczyć swojemu dziecku, co zrobił źle, dając dobry przykład?
Właściwie wiele osób pewnie stwierdzi, że wszelki komentarz jest tutaj zbędny. Po prostu ‘no comment’. Ale nie byłabym sobą jakbym nie strzeliła malutkiego wywodu. Myślę, że każda odpowiedzialna matka wiedziałaby jak należy się zachować. Dzieciaki robią różne rzeczy. I na prawdę w głowie nam się nie mieści co kolejnego wymyślą i z czym przyjdzie nam się zmierzyć. Ich wyobraźnia jest ogromna! Wiem, że czasami ręce opadają i ma się ochotę nawet schować lub uciec. Ale pokazując, że się poddajesz, rezygnujesz – dajesz dziecku przykład – a tym samym przyzwolenie na podobne zachowanie. Mamuśki! My wszystkie przez to przechodzimy lub też będziemy przechodzić. Większość mam z placu zabaw wie, że dzieciaki mogą obsypać piachem, zabrać zabawkę, bądź przepychać się w kolejce do zjeżdżalni. Nie bójmy się zwracać dzieciom uwagi i przepraszać za ich zachowanie. To naturalna kolej rzeczy! Dzisiaj czyjeś dziecko sypie piachem, jutro Twoje!
Dzieci uczą się każdego dnia, trzeba z nimi rozmawiać i na bieżąco tłumaczyć pewne niezrozumiałe sprawy. I nie chodzi mi nawet o to aby publicznie, teatralnie wygarnąć swojemu dziecku jego zachowanie. Równie dobrze można to zrobić później, odejść na tak zwaną ‘stronę’. Chodzi o to aby matka umiała PRZEPROSIĆ za swojego rozbójnika, a przede wszystkim aby się do Niego PRZYZNAŁA!
Nie ważne czy dziecko zrobiło coś złego czy dobrego. To TWOJE DZIECKO i powinno zawsze czuć, że cokolwiek się nie wydarzy – zawsze nim będzie. PRZEPROSIĆ – czy to tak wiele? Uczysz dziecko, że powinno przepraszać, więc sama pokaż, że to potrafisz.
Wyobraźcie sobie tą sytuację. Konsternacja. Pytające spojrzenia. Oburzenie. Mi też byłoby głupio. Prawdopodobnie byłabym czerwona jak burak i wzrokiem szukałabym tabliczki “exit”. Jestem jednak pewna, że kiedy tylko otrząsnęłabym się z tego szoku i zawstydzenia – zaczęłabym po prostu działać. Na pewną karą dla dziecka byłoby zakończenie zabawy. Choćby i na czas reprymendy ale takowa na pewno by nastąpiła. Ba! dziecko powinno podejść i przeprosić maluszka za taki niegodny atak na jego osobowość. Co jak co, ale napatrzyłam się jak cudownie można dziecko nauczyć uprzejmego “przepraszam” i “dziękuję”. Choćby na przykładzie dzieci mojej kumpeli – i wiem, że jest to możliwe. A przynajmniej wiem, że będę to egzekwować, a nie będę “machać ręką” tłumacząc się, że nie mam już siły na takie przepychanki. Dzieci są różne – niektóre spokojne i uległe, a niektóre niesforne i uparte. Jeśli jednak nie próbujesz to nie czekaj aż dziecko samo się nauczy. Nie od razu Rzym zbudowano, ale powoli do celu.. powoli.. do celu..