Choćby mnie zapewniali, choćby wszyscy zarzekali się, że przecież wszystko jest w porządku.. Ja i tak czasami boję się o moje dziecko. Tak po prostu, bez powodu. Boję się, że to jest zbyt piękne aby było prawdziwe – jestem mamą najsłodszej córeczki na świecie! Co więcej, myślę, że ten lęk chyba nigdy nie zniknie. Zniknie?
Boję się, że to wszystko to tylko piękny sen, a ja zaraz się obudzę. Boję się, że Ola zniknie rozpłynie się nagle, a ja zostanę z ogromną pustką w sercu. A ja przecież już nie wyobrażam sobie życia bez mojej perełki. Boję się, że ktoś mi ją zabierze, ukradnie, porwie! Na samą myśl umieram wewnętrznie i czuję boleśnie jak moje życie traci sens. Nie wiem czy to normalne, czy to zwykły etap macierzyństwa. Czy tylko ja jestem takim strachliwym mięczakiem? To po prostu silniejsze ode mnie. Drogie matki wyobrażałyście sobie kiedykolwiek utracić swoje maleństwo? No właśnie… To po prostu niewyobrażalne! A mimo to czasem głupie myśli wkradają się w naszą nieodporną głowę i mącą spokojne życie. Może to swoista forma ochrony, może w ten sposób stajemy się silniejsze.. Bo na pewno u mnie powoduje to jeszcze większą miłość do mojej córeczki – o ile to w ogóle możliwe!
A jednak niestety ten porypany świat jest tak skonstruowany, że niektóre matki tracą swoje dzieci. Nie mam pojęcia jak można po takiej tragedii żyć normalnie. Jak wrócić o zdrowych zmysłach do codzienności. A wreszcie jak można pomóc osobie, która doświadczyła takiej bolesnej utraty. Jak pocieszyć rozpadającą się na kawałeczki matkę? Nie sądzę aby był na to jakikolwiek sposób. Wiem… niby czas leczy rany, ale tego czasu musiałoby minąć wieki!
Piszę o tym wszystkim, ponieważ jakiś czas temu napisała do mnie znajoma, której dzieciątko zmarło w dziewiątym miesiącu ciąży. Nie muszę chyba ukrywać, że kompletnie mnie zamurowało po takiej informacji. Nie wiedziałam co odpowiedzieć. No bo przecież co można odpowiedzieć? Banalne “nie martw się wszystko będzie dobrze”?
Myślę, że taki ból może jedynie złagodzić kolejna ciąża.. Utratę jednej miłości zapełnić drugą… Dać sobie nadzieję.. Nie poddać się i podjąć tak ważną decyzję jaką jest poczęcie nowego życia. Owszem strach będzie jeszcze większy.. Ale jeśli tylko się uda, miłość zaleje serce i oczysci umysł. I nawet jeśli łatwo mi tylko mówić.. Nie widzę innego racjonalnego sposobu na dalsze życie.. Współczuciem nic się w takim momencie nie zdziała. Zbyt krucha wtedy psychika nie udźwignie również słów osoby twardo stąpającej po ziemi. Pozostaje nam chyba tylko czuwać w gotowości, aż jakakolwiek pomoc będzie potrzebna…