HEJT PŁASKIEGO BRZUCHA PO PORODZIE. Lewandowska kontra Siwiec.
Kiedyś gdzieś tam w podświadomości martwiłam się tym jak będzie wyglądało moje ciało po ciąży. Jeszcze w młodości straszono mnie wizją nieuchronnych rozstępów, obwisłego biustu i tekstami w stylu “ciesz się sylwetką puki możesz, bo po porodzie będziesz leżeć i kwiczeć”. No jasne, że ciało się zmienia. Skóra się rozciąga i wiotczeje. Ok. Nie można również uogólniać ponieważ wiele kobiet bezustannie walczy z kilogramami po ciąży, a brzuch i uda bywają posiane rozstępami. Nic dziwnego, że wpada się wtedy w kosmiczne kompleksy i ma się ochotę ryczeć. Nie jedna z nas przytyła dużo więcej niż 20 kg, a zrzucenie ich zdaje się graniczyć z cudem. Nikt nie powiedział mi jednak, że da się z tym walczyć. A czas powoli zaciera ślady.
Tak na prawdę z tego co widzę dookoła mnie, to te groźby były grubo przerysowane. Nie wiem, może kiedyś tak było. Dżymnastik to był luksus, a mikrodermabrazja miała nigdy nie istnieć. Zgrabna sylwetka nie była wcześniej stawiana na jednym z piedestałów macierzyństwa. Mam wrażenie, że teraz takie skrajne przypadki są niemal sporadyczne, a ogromna większość z nas dochodzi do normalności w ciągu kilku miesięcy. Rozejrzyj się dookoła. Obecnie bycie FIT jest tak popularne jak kiedyś były piercingi. Ile Twoich koleżanek, znajomych cieszy się świetną figura po ciąży. Choćby i schodziło im z tym nieco dłużej niż przykładowe pół roku. Bo ja chyba żyję w jakimś magicznym miejscu gdzie pociążowa bolączka głowy wyparowuje z pierwszą mżawką. Powiesz teraz, że przecież zostało to okupione morderczym treningiem i mnóstwem wyrzeczeń. Niekoniecznie. Znam przynajmniej pięć dziewczyn z mojego środowiska które wyglądają świetnie BEZ ŻADNYCH katorżniczych ćwiczeń. Mało tego. Minimum dwie z nich nie robiło zupełnie NIC. No nic! A wyglądają świetnie. BILIV MI. Powiesz, że to niemożliwe. A jednak.
Jeśli teraz kręcisz głową i myślisz sobie “tak? ciekawe co byś powiedziała jakbyś od roku mordowała się żeby schudnąć choć 5 kilo?”, mam na to jedną odpowiedź. W takiej sytuacji na pewno nie siedziałabym na tyłku jadąc online po osobie, która chwali się zgrabną sylwetką dzień/tydzień/miesiąc po porodzie. Zwłaszcza po “fitnesce/modelce” dla których powrót do figury sprzed ciąży to pikuś. A wszystko po to, żeby wyładować swoją frustrację. Byłabym załamana, smutna, a wręcz wściekła. To normalne, że automatycznie widzimy siebie w szarych barwach. Ale nie wyżywałabym się na innych. A już na pewno nie porównywałabym siebie do umięśnionej fit trenerki, której treningi to codzienność, a zdrowy tryb życia to drugie imię. No halo. Jem fast foody, słodycze, a z dietą przetrwałabym może dwa, trzy dni. Po pierwszym z resztą dniu najprawdopodobniej konałabym z głodu. Nie wspominając już mojego gigantycznego obżarstwa podczas ciąży. A z resztą popatrz mi w oczy i powiedz, że mając boski kaloryferek niemal zaraz po porodzie nie pochwaliłabyś się tym przy najbliższej okazji.
Przecież to normalne jak konstrukcja cepa bojowego, że jak chce się dobrze wyglądać – a mimo to chce się mieć dzieci – to przeważnie trzeba się trochę postarać prawda? Nie tylko zbędne kilogramy z resztą spędzają sen z powiek. Jędrność, piękna skóra, lśniące włosy, a w ogóle chęć dbania o samą siebie. Bo na to zawsze najmniej mamy siły i natchnienia prawda? Niektóre połogi potrafią dać się we znaki, a słodkie maleństwo które miało tylko jeść i spać nagle ćwiczy heavy metal strunami głosowymi. Nad tym wszystkim zatem trzeba więc popracować. Zarówno z zewnątrz jak i od środka. Ja na przykład jak totalny odmieniec całe życie walczę o to żeby przytyć. Nie śmiej się. Karmienie piersią chyba na zawsze będzie dla mnie największą tęsknotą, ale niestety powoduje diametralne “zanikanie ciała mego”. I nie jest mi tu w ogóle do śmiechu bo raczej żadna z nas nie chciałaby wyglądać jak anorektyczka. Serio. Na mnie już po prostu getry wiszą. Poważnie.
Plotkarski hicior
Poruszyłam ten temat trochę poniewczasie, ale cóż ja poradzę skoro nie wchodzę na te Ynternety na bieżąco. Informacja która do mnie dotarła rozśmieszyła mnie do łez. Na pierwszy rzut:
Natalia Siwiec. Została posądzona o wynajęcie surogatki, która miałaby urodzić jej dziecko. Poważnie! Wygląda tak dobrze, że podobno to niemożliwe, że w ogóle była w ciąży. Nieprawdopodobne do czego to wszystko prowadzi. Mam wrażenie, że wbrew pozorom bycie celebrytką/celebrytą jest po tysiąckroć cięższe od bycia zwykłą osobą. Amerykę odkryłam co? Dobrze, że nie wyświetla nam się zdjęcie każdej Sexi Mamy (a jest ich przecież mnóstwo!) bo problem surogactwa byłby na poziomie walki z uzależnieniem (conajmniej) od nikotyny. Co drugą mamę posądzono by jeszcze o handel nerkami bo żeby opłacić taką transakcję to trzeba się nieźle wyłożyć. Teraz należy się dziesięć razy zastanowić przed ujawnieniem własnej sylwetki po ciąży. Kto to w ogóle wymyśla? Ludzie nawet w ferworze walki gubią rozum i mylą ślad po ciąży (te pigmenty w postaci pionowej linii) z cięciem cesarskim.
To nie koniec…
Dajmy na przykład taką Lewandowską. Ledwie kobita wyszła ze szpitala, a już poleciał na nią gigantyczny hejt:
- że zaczęła za wcześnie ćwiczyć,
- że to nie możliwe że wygląda jak wygląda,
- że chwali się płaskim brzuchem,
- że gada pierdoły na temat tego jak odżyć po porodzie,
- że przecież Ona jest taką ‘sportsmenką’ i łatwiej już jej być nie mogło.
Zdaję sobie sprawę, że to oczywiste. Taki hejt był, jest i będzie. Martwi mnie tylko ta chora opinia, że to wszystko ma niby wywołać falę kompleksów u przeciętnych matek.
z jednej strony fajnie- pokazuje, że “się da”, ale z drugiej- wpędza “przeciętne” matki, które nie mają tyle czasu i możliwości w kompleksy. Ona żyje w całkowicie innej rzeczywistości, niż pierwsza lepsza polska matka.
- No i tu jest pies pogrzebany. KWINTESENCJA Polskiej mentalności. Skoro ja nie mogę, to nie pokazuj mi że Ty możesz, bo będzie mi przykro. Zamknę się w sobie, albo się schowam i będę po cichu hejtować. Ja nie wiem. Jak widzę, laskę z nogami do nieba – to patrzę, wzdycham, pogadam sobie coś pod nosem, że chciałabym takie, że Bóg niesprawiedliwy… coś tam, coś tam… a potem wracam do porządku dziennego i tyle. Zachowuję to dal siebie. Ewentualnie robię wszystko, żeby moje nogi optycznie wyglądały na dłuższe. I na sztangi się zapisałam.. żeby nie były takie chude i obwisłe. No trzeba coś robić, a nie płakać.
A taka Lewandowska… to i tak będzie wyglądać jak milion dolców. I przed i po porodzie. No nie oszukujmy się. Geny to raz, dieta to dwa, a regularne ćwiczenia to trzy. Do tego kaska na zabiegi upiększające w kieszeni. Czy korzysta czy nie. No i ja mam ją za to winić? Cholera sama bym skorzystała jakbym mogła. To jak Ona niby ma wyglądać? To fantastyczne, że pokazuje jak można utrzymać dobrą formę. Że w ogóle to możliwe! Może i garstka z nas będzie wyglądać równie dobrze, ale ogromna większość musi na to zapracować dużo dużo ciężej!! I nie ma w tym nic dziwnego. No taka karma.
Ania motywuje do działania, wspiera, tłumaczy, że wszystko w swoim czasie, że małymi kroczkami do celu… Ale CO TAM… zgnieść, dobić, wcisnąć w chodnik i po krzyku! Welcome to POLAND. A Ty Anka cierp za to że wyglądasz jak wyglądasz! To Twoja wina!
Już nie wspomnę o jakiejś dziennikarce co to nienawidzi promowania szczęśliwego macierzyństwa… Ani o blogerze, który chcąc jednocześnie dowartościować siebie i ulżyć damskiej części społeczeństwa ciśnie po celebrytce potęgując kobiecą zawiść i zbierając oklaski za odwagę. No pytań nie mam.
Kobita urodziła, jest szczęśliwa, zmotywowana, pełna energii. No ludzie Ona jest trenerką! Oczywiście, że ma łatwiej! Po pierwsze treningi to część jej życia! TO NORMALNE, że tydzień po porodzie wlizła na rower i ma się świetnie! TO NORMALNE, że zachęca do szybkiego powrotu do formy. Promuje zdrowy, aktywny tryb życia. Ciekawe co by było jakby powiedziała “Ee E NIE DA SIĘ. Nie próbuj”. No to by była wtedy nieszczerość. No bo według mnie mniej wiarygodnie wyglądałaby siedząc i narzekając jak to ciężko jest kobietom po porodzie. Wałkując temat połogu, cierpienia, współczucia dla wszystkich mam świata chcąc jedynie zdobyć ich przychylność. Lewandowska nie kitra się po kątach, nie ukrywa tego jak się czuje i liczy się z tym, że TAK CZY SIAK SPADNIE NA NIĄ ten nieszczęsny hejt. Bo niby jak to można być tak szybko na pełnych obrotach. Przecież jak KAŻDA rozsądna Polka powinna teraz grzecznie siedzieć w domku, zaszyć się i płakać bo wszystko boli, bo to już nie tak jak dawniej, bo mi się należy teraz głaskanie po głowie i podsuwanie talerzyków, żeby się najeść – dziecko przecież musi mieć odpowiedni pokarm. Nie przemęczać się. Nie strofować dziecka swoją nieobecnością. Najlepiej jeszcze za szybko nie chodzić. I na prawdę nie interesuje mnie jak osiągnęła taki sukces, natomiast ważne jest dla mnie to, że jest to możliwe. Że jeśli pocisnę te swoje cztery literki to coś tam mogę osiągnąć. Może nawet pępek mi się zmniejszy. Też wam “przytył” po ciąży?
Problem tkwi w tym, że nie każdy może być jak Lewandowska, a Lewandowska to nie babka jak każda Polka. Wszystko zależy od trybu życia jaki się prowadzi, a według mnie przede wszystkim od uwarunkowań genetycznych. Nie można założyć, że Kryśka z Miechowa (Jest takie miasto?) z wagą 100kilo sprzed ciąży będzie wyglądała po porodzie jak Pamela Anderson. I wątpię, żeby ktokolwiek od niej tego wymagał. Helena chuda jak kiszka, która w ciąży przytyje 3 dychy też nie będzie miss fitness od tak. Ale może być. I jedna i druga. I tu nie raz choćby “Matka Bosska Chodakosska” udowodniła metamorfozami przesyłanymi od swoich fanek, że jest to możliwe. I w tym momencie przestań się już kłócić. Mało tego! Dorzucę do pieca. A co mi tam. I tak już pozamiatane. W Polsce żyje milion kobiet, które w miesiąc po porodzie wyglądały świetnie. Może nie każda ma kaloryfer jak zawodowa trenerka, ale też nie każda z nas oczywiście ma codziennie kontakt ze sportem. Nie włączając w to biegania od rana do nocy za dziećmi. No w sumie to może się liczyć.
Same dobrze wiecie, że nawet bez kaloryfera potrafimy się czuć super. Bo to jak się czujemy jest najważniejsze. Nie to, że ONA, Lewandowska czy Siwiec wyglądają lepiej. Dla naszych mężów to my jesteśmy the number 1. Właściwie (wybacz Aniu!) gdyby nie Ani mąż to 80% facetów nie wiedziałoby kim jest Lewandowska (No faceci to tylko ta piłka nożna, kumple i browar ;). Mój znowu jakbym sypnęła jakimkolwiek z resztą nazwiskiem popatrzyłby na mnie jak na obcojęzyczną. Tak więc przestań już się porównywać, dołować i przestań przez to hejtować! Bo plucie jadem tkanki tłuszczowej nie spala.. i dzięki BOGU! Aż strach pomyśleć co by było gdyby to działało w ten sposób (znając matczyny temperament i możliwości). Najwłaściwiej byłoby teraz przybić Ani pionę i powiedzieć BRAWO TY! A Ty sama zamknij kompa i albo się tym zmotywuj, albo więcej już o tym nie myśl! Kobito! SZKODA ZDROWIA
BTW jak zobaczyłam profil choćby TEJ kobiety to mi serce stanęło. Jak nie masz mocnych nerwów to nawet nie wchodź. W tym momencie to może bym się nad tą surgatką zastanawiała. W sensie, że Ona.. nie ja.. Taki żarcik. Gdybym tylko nie przescrollowała niżej na zdjęcia z ciąży. Niesamowite. To tylko udowadnia jak cudowne potrafi być ciało kobiety. No ale tutaj to chyba te geny… nie ma bata… geny..
____________________________________________________________________________
Choooodź Zostań z nami na dłużej…
FOLLOW ME —> INSTAGRAM
LIKE MY FANPAGE —> FACEBOOK
Źrodło fot.1:
https://i.wpimg.pl/623×778/e5.pudelek.pl/40113cd325fd17b580469d195760a557d675c615.jpg
Źrodło fot.2:
https://scontent-waw1-1.xx.fbcdn.net/v/t1.0-9/22528380_1445786442207223_7873798624341952128_n.jpg?oh=ed61b37c2e8f9b8d5bf05b597785a692&oe=5ADEB9E9
Nie warto byc zawistnym, należy brać dobry przykład i zadbać o siebie tak szybko jak tylko można!
Oczywiście! Wszystko jest w naszych rękach! A przynajmniej duża większość!
Miło jest patrzeć na dobre przykłady i dobrze byłoby wyciągać jak najlepsze wnioski i się wzorować!
buźki!